Wszyscy pamiętają te zdobyczne rolki papieru na szyi. Ile radości było, gdy się je zdobyło i chętnie zakładało, chociaż były grubsze i większe. Obecnie twój z diamentami i koralami nie wzbudzi takiego zainteresowania, jak tamten, toaletowy.
Mnie teraz najbardziej dziwią rozmowy z telefonem zamiast bezpośrednio z przyjacielem czy rodziną. Kiedyś bywały kawiarnie zatłoczone w szwach i w oparach, gdzie debatowano, jak przewietrzyć ciasnotę umysłową, świętoszkowatość i tępotę równą mojemu nożowi. Zamiast wietrzenia mamy nawrót uczonych nieuków, takich Kiepskich z odkrywczymi myślami Ferdka, że bez telewizji (tuby) żyć się nie da, podobnie jak bez żółtej maści z apteki. Szkoda, że teraz nie ma lekarza Boy’a, chociaż piekło kobiet nadal trwa. Paradoks naszych czasów to chowanie głowy w piasek. Kiedyś to smokiem straszono, szukano odważnych, współcześnie nie ma nikogo, kto powinien odważyć się użyć smoka w potrzebie, przypominam, że zieje pod Wawelem. Jest o czym myśleć.
Wszystko się zmienia, nawet oświetlenia. Neonów brak, więc oświecenia nie ma.