Nie trzeba być naukowcem
by zauważyć, że mamy coraz większy problem ze skupieniem uwagi. Zdaniem J. Hariego u podstaw braku umiejętności skupienia leży dwanaście przyczyn, które kradną naszą uwagę i osłabiają koncentrację: rozwój techniki śledzenia i manipulowania, wzrost tempa życia, wielozadaniowość, natłok informacji, wyczerpanie psychiczne, wzrost stresu, pozwalanie dzieciom na przebywanie wiele godzin przed komputerem, zanik umiejętności skupiania się przy czytaniu, zakłócanie myślenia zbyt dużą dawką bodźców, skażenie środowiska i brak zdrowej, nieprzetworznej żywności.
Zacznijmy od brzęczenia
sygnał dochodzi z kieszeni, torebek, a słychać go w tramwaju, autobusie, na spacerze. A zaczęło się od tego, iż któregoś dnia jeden z programistów Google wpadł na pomysł, by zawiadamiać brzęczykiem, jeśli ktoś dostaje wiadomość na pocztę. To był hit, zachwytom nie było końca, więc przerywamy swoje zajęcia, by zobaczyć wiadomość, nawet w trakcie wizyty u lekarza niektórzy zerkają na ekran, inni budzą się w nocy, by odebrać nieważny sms, bo jakiż ważny sms ktoś pisze w nocy? Powrót do snu bądź pracy będzie wymagał coraz dłuższego czasu skupienia.
Jeśli ktoś czyta w mediach wiadomości
porady, informacje, to zauważy, że zwykle są to elaboraty rozciągające się niczym majtkowa guma na wiele powtarzających się zdań lub z tym wrednym „Czytaj dalej”. Po co? Jak to po co, im więcej ludzie wpatrują się w ekran kompa czy telefonu, tym więcej czasu spędzają z mediami, tym więcej widzą reklam, stąd tym większy zarobek Google, aplikacji…, owych grabieżcy czasu i skupienia za naszym uzależniającym przyzwoleniem. W USA każde dziecko w wieku 13 – 17 lat, które nie śpi, wysyła wiadomości co 6 minut, więc nie omija ich kołowrót sprawdzania. „Bóg jeden wie, jak to wpływa na mózgi naszych dzieci” – mówią twórcy aplikacji. Gdzie tu czas na skupienie i trzeźwość myślenia? Pamiętajmy, że programiści swoim dzieciom wyznaczali czas na telefon, wieczorem zabierali smartfony, posyłali do szkół Montessori, kazali omijać sieć, by nie nasiąkać brudem samych okropnch wieści, to czemu ogłupiali innych? Jak nie wiadomo o co biega, to rzecz jasna, chodzi o pieniądze: „…osobisty majątek L. Pagea, jednego z założycieli Google, wynosi 102 miliardy dolarów, jego współpracownik S. Brin ma majątek wartości 99 miliardów dolarów (…), a majątek Google wyceniono na bilion dolarów (..) mniej więcej tyle, ile wynosi całe bogactwo Meksyku.”
Po co tworzymy technologie zabierające nam czas i skupienie umysłu?
Aza Raskin zaprojektował to przewijanie „Dalej”, początkowo był dumny, ale kiedy przekonał się, że nie tylko on, lecz miliardy ludzi wiszą na smyczy serwisów, tymczasem ich życie w tym czasie…sypie się… idzie… w piach, zrobiło mu się ciężko na sercu, dlatego utworzył aplikację Post Socjal, aby wspomagać ludzi w interakcjach w realnym świecie i z dala od elektroniki. Człowiek jest dziwny, gdyż najpierw siedzi w telefonie i klika, a potem musi chodzić na warsztaty uważności oraz posyłać na nie także swoje dzieci. Trzeba wiedzieć, że S. Parker inwestujący w Facebooka wyjawił, że twórcy tego serwisu od początku wiedzieli, że muszą jak najwięcej, czyli ile się da, zabierać czasu i uwagi ludziom. Podobnie postępowali M. Zuckerberg, K. Systrom w Instagramie, a T. Fadel, współwynalazca iPhona przyznał: „Budzę się zlany zimnym potem, tak często myślę o tym, co wyrządziliśmy światu.” Szkoda młodych, pół życia spędzą w bańce. W tym biznesie liczy się czas spędzony przed ekranem, a nie życie codzienne. A wiadomo przecież, że sytuacja jeszcze się pogorszy.
Media i aplikacje zarabiają
na każdej sekundzie wpatrwania się w ich strony. Pieniądze pozyskują dwojako. Raz – zarabiają na wszechobecnych reklamach, dwa – na twoim profilu. Każda wysłana wiadomość, każde wyszukiwanie, każde zapisanie jest skanowane, sortowane, magazynowane. Tak tworzy się twój profil, który sprzedaje się reklamodawcom i usługodawcom. Google Maps wie, gdzie się wybierasz i po co, więc wszystko będzie wyselekcjonowane i podsunięte zgodnie z algorytmem, by cię uszczęśliwić, czyli podsunie takie rzeczy, żebyś jak najdłużej został na Fb, a ty nie masz pojęcia, że docierające i proponowane treści są filtrowane i podlegają algorytmom, a polubienia, serduszka, bukieciki są formą nagrody, która także wzmacnia chęć pozostania i wracania po te lubiki, które cieszą i uzależniają. Może przestań wchodzić na stronę „Statystyki”, ciesz się żywymi, nie polubieniami. Do czego ci one potrzebne? Żeby komuś nabijać kasę?
Strateg J. Wiliams na konferencji projektantów Google zadał proste pytanie:
– Jak wielu z was chce żyć w świecie, który projektujecie?
Setki programistów popatrzyło po sobie, ale ręki nie podniósł nikt. Oni są świadomi zagrożeń, gdyż czaszki otworzone, wystarczy znaleźć odpowiednie sznurki, a reszta? Reszta dopiero się uczy…
Korzystałam z książki Johanna Hari „Złodzieje / co okrada nas z uwagi”